sobota, 13 lipca 2013

Małpki

Klaudia Szmaj. Od niedawna kobieta-żużlowiec. Odnoszę nieodparte wrażenie, że pani Klaudia to tylko i wyłącznie dziwne indywiduum, które powstało z chęci zrobienia czegoś skrajnie męskiego będąc kobietą. Jej kuzynem jest Maciej Janowski, który pożyczył jej wszystko, co potrzebne do uprawiania sportu żużlowego. Zmiana przepisów umożliwiła jej zdanie egzaminu, mimo, że ledwo motocykl łamie jadąc 40 km/h (jakim cudem zdała?). Gdy zmuszona była jechać we czterech w kolejnym etapie egzaminu, wyglądało to, jak spotkanie czołówki SGP z Allsvenskan. Nigdy niczego z niej "nie będzie" a jakikolwiek kontrakt podpisany przez nią z klubem żużlowym będzie tylko i wyłącznie zabiegiem czysto marketingowo-wizerunkowym. Smutna acz prawdziwa rzeczywistość. Żaden klub nie będzie marnotrawił pieniędzy inwestując w kobietę, która siłą, refleksem, wyczuciem odległości czy możliwościami wyobraźni przestrzennej nigdy nie dorówna mężczyznom. Biologia!

Dla potwierdzenia przytoczę pewną obrazoburczą i niepoprawną politycznie historię sprzed kilku lat.

"Karsten Braasch, leworęczny, niemiecki tenisista o charakterystycznym wyglądzie (okulary, kilkudniowy zarost), wyróżniał się niepowtarzalną akcją serwisową. W styczniu 1998 roku, kiedy już występował niemal wyłącznie w deblu (w grze pojedynczej klasyfikowany był poza czołową dwusetką rankingu światowego), przyjął wyzwanie młodych sióstr Williams, które wszem i wobec oświadczyły, że pokonają każdego mężczyznę spoza czołowej dwusetki rankingu ATP; z Venus Williams Braasch wygrał 6:2, z Sereną – 6:1. Po tym pojedynku Venus stwierdziła: "Nie sądziła, że będzie aż tak trudno"."

Kobieta w żużlu nigdy nie będzie niczym więcej, jak tresowaną małpką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz